Lubię tę swoją porę przedświtu,
gdy zegar tylko miarowo cyka,
a sen – niestety – już dawno pierzchnął,
gdy za oknami wciąż jeszcze ciemno.
–
Bo kiedy roku cykl kończy grudzień,
dzień bardzo późno ma zwyczaj budzić,
jakby ukochał dłużyznę nocy.
Nie dziwne – nocą Bóg się narodził!
–
Ja, której bliskie szarości, ciemnie,
na te zwyczaje zbyt nie narzekam,
a że z wstawaniem nie mam problemu,
chętnie przed świtem nurzam się w ciemność.
–
Adwent ma jeszcze jeden przywilej
– nie tylko świecę nową co tydzień
w niedzielę świecić, ale roratnią
można codziennie, by doznać blasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz